W końcu zmobilizowałam się i zakupiłam brystol, który potrzebny mi był do oprawy Nefretete. Niestety nie było morskiego koloru brystolu, więc wybrałam granat. Wiem - mało logiczne, ale jednak :) Brystol potrzebny mi był do tego, by zakryć pustą powierzchnię haftu, gdyż sam haft jest dość wąski, a tak wąskich ramek nie znalazłam. Podpatrując Wasze wspaniałe blogi, (aż tak genialna nie jestem, co by to sama wpaść na taki pomysł) zobaczyłam, że większość z Was tak robi, kiedy ma takowy problem jak ja.
Podsumowując ów haft, mogę stwierdzić, że daleko mu do ideału. Jest to pierwszy mój haft metodą liczoną, na czystej kanwie, ze wzorkiem w łapce. Ogólnie był moim trzecim w karierze. Dwa poprzednie to kanwa ze wzorem. Stąd też wszystkie niedoskonałości, mianowicie: nierówne krzyżyki, niepotrzebnie wyhaftowane białe tło, haftowanie (o zgrozo!) czterema nićmi, wyprasowanie mokrego haftu na zupełnie płaskiej powierzchni. Słowem: porażka! Jednakże, oprawiłam ten haft, bo to kamień milowy w mojej przygodzie rękodzielniczej, z którego mimo wszystko jestem dumna. Co więcej, każdy kolejny haft, to przecież krok do przodu, ale pierwszy krok mimo wszystko jest istotny (może najbardziej). Dumnie stanął sobie (bo jeszcze nie wymyśliłam, gdzie będą wisieć wszystkie) na półce i będzie mi przypominał, że warto próbować wszystkiego, bo może się okazać właśnie tym, czego szukaliśmy.
Dane techniczne:
Tkanina: Aida 14 Ct
Wzór: "Kram z Robótkami" nr 4/2005
Mulina: Ariadna, 13 kolorów
Ramka: zakupiona w Kauflandzie
Tkanina: Aida 14 Ct
Wzór: "Kram z Robótkami" nr 4/2005
Mulina: Ariadna, 13 kolorów
Ramka: zakupiona w Kauflandzie
Ponadto dzisiaj przyszła moja przesyłka, mianowicie prezent imieninowy od męża - czyli ja wybierałam, On płacił :) Poszalałam tym razem (za przyzwoleniem) i zakupiłam w pasmanterii Haftix, wszystkie muliny potrzebne do mojej Afrykanki oraz dwie, czarne Aidy. Dwie, ponieważ nie mogę się zdecydować, na której haftować: 16 Ct, czy 18 Ct. Ponadto zamówiłam: mały tamborek do muszli, trochę igieł, nici żyłkowe, bobinki, no i oczywiście mulinę Madeirę do wykończenia Gejszy. Swoją drogą zakochałam się w opakowaniu muliny Madeira. Zauroczył mnie widok tej muliny :)
Nic tylko brać się za igłę! Jednakże najbardziej smutną rzeczą w tym wszystkim jest to, że niestety muszę wziąć, ale nie za igłę, a za długopis - przede mną szereg esejów do napisania. Tak to jest, jak się zachciało robić doktorat - póki co, nici należy odłożyć na bok.
Fajne haft,zakupy super:)
OdpowiedzUsuńZakupy zawsze są super, szczególnie te hafciarskie :)
UsuńZakupy zawsze są mile i inspirujące ;)
OdpowiedzUsuń