Nie dałam rady na to patrzeć. No po prostu nie mogłam, nie chciałam. Tym krzyżykom było zdecydowanie za ciasno. Zrobił się z nich w niektórych miejscach dosłownie: zmechacony dywan. Co więcej, niektóre nitki "popękały" i z krzyżyków, zostały półkrzyżyki. Dlatego stwierdziłam: nie może być tak byle jak, tak brzydko i nieładnie. Odcięłam wyhaftowane miejsce i wrzuciłam do kosza. Od nowa oznaczyłam dziesiątki na kanwie, i zaczęłam haftować tym razem jedną nitką, metodą parkowania. Na razie, jest trudno, bo nowa metoda nastręcza mi jeszcze nieco trudności - gdzie parkować, czy przeciągnąć, jak to zrobić. Tym bardziej, że jak już wspominałam (a raczej ciągle narzekałam) wzór to istna plątanina pojedynczych krzyżyków w odmiennych odcieniach. Niemniej jednak póki co, jestem zadowolona z tego, że wywaliłam tamtą część (choć szkoda mi zarówno muliny, jak i czasu poświęconego na wyhaftowanie trzech stron!). Krzyżyki wychodzą równo, nie cisną się i wyglądają o niebo lepiej aniżeli poprzednie. Różnica jest widoczna i zdecydowana. Oczywiście przez ten ruch mam mega opóźnienie! Do czerwca wzór ma być wyhaftowany i wręczony w prezencie, a ja już czuję w kościach, że chyba nie zdążę. Ale! Przynajmniej wzór będzie wyhaftowany starannie, krzyżyki równe, a ja się nie będę wstydzić, że dałam komuś w prezencie dziadostwo :)
Nowy postęp jest znikomy, gdyż generalnie nie mam czasu na haftowanie. Ale jakiś jest i to jest najważniejsze. Zatem koniec gadania, czas Wam pokazać konia w nowej, pierwszej-niepierwszej odsłonie:
Nowy postęp jest znikomy, gdyż generalnie nie mam czasu na haftowanie. Ale jakiś jest i to jest najważniejsze. Zatem koniec gadania, czas Wam pokazać konia w nowej, pierwszej-niepierwszej odsłonie:
Dziękuję Wam za piękny doping i cierpliwość do monotematyczności. Teraz trzymajcie kciuki, żebym zdążyła z koniem-prezentem na czas :)
Bardzo dobra decyzja!!! Lepiej dac piekny haft z opoznieniem niz taki sobie na czas. A dobor nitek do gestosci kanwy jest bardzo wazny. Ja sama wole dobrac mniej i miec przeswit niz dobrac wiecej i miec nierownosci... Mam nadzieje ze teraz wszystko pojdzie gladko! A parkowanie to dobra decyzja ale chwile zajmuje zeby wyuczyc sobie taka metode haftowania. Zycze duzo wytrwalosci i powodzenia :-)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki abyś zdążyła! na pewno dasz radę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ☺
Trzymam kciuki. ..teraz napewno będzie lżej:-)
OdpowiedzUsuńJak teraz lepiej Ci się wyszywa, to szybko będzie krzyżyków przybywać:-)
OdpowiedzUsuńA, to Ci niespodzianka. Ale też pewnie zdecydowałabym się od nowa haftować jak krzyżyki zrobiłyby się takie brzydkie.
OdpowiedzUsuńZatem trzymam mocno kciuki :).
Może teraz lepiej będzie Ci sie wyszywało. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMagisterkę piszę o blogach kulinarnych
UsuńNapisz do mnie maila to opowiem Ci o pracy, którą piszę. Szukałam Twojego adresu ale nigdzie nie podałaś. Oto mój: kawernow@gmail.com
UsuńPozdrawiam :)
Czasami lepiej wręczyć hafcik później, ale starannie wykonany :)
OdpowiedzUsuńWygląda super!
OdpowiedzUsuńJedną nitką wychodzi bardzo delikatnie i równiutko.
Trzymam kciuki :-)