Afrykanka rośnie powoli. Właściwie na razie nie za wiele widać, raptem trochę krzyżyków niebieskich i nic poza tym. Jednak coś się tam dzieje, coś przybywa. Jestem zaskoczona tym, że tak łatwo mi się wyszywa. Przekonana byłam po pierwszym boju oznaczenia kanwy, że wyszywanie to będzie katorga. A tu okazuje się, że wcale nie jest to katorga. Ba! Wręcz przyjemność. Przyzwyczaiłam się już do nowości - koloru czarnego - i wcale nie jest źle. Fakt, mylę się, ale na białej i innej kanwie też się mylę. Moja nieuwaga czasami przerasta mnie, więc i pruć się zdarza mi dość często. Taki to już mój urok :) W każdym razie, Afrykanka podbiła moje serce i aż mi się ręce palą do stawiania kolejnych krzyżyków :) Szkoda tylko, że doba nie ma więcej czasu. Ale nie ma co narzekać. Oto postępy:
Tak było na początku |
Jak widać - przybywa :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę udanego tygodnia :)
grunt ze przybywa :)
OdpowiedzUsuńFakt, to najważniejsze, że coś się dzieje :)
UsuńPrzybywa, przybywa, czekam na kolejne odsłony :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńWow, to będzie coś! Znalazłam u Ciebie na blogu, jak ma wyglądać całość. Piękna kobieta się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńPiękna kobieta, dlatego się na nią porwałam, a w właściwie na czarną kanwę :)
UsuńObrazek powoli rośnie. Miłego wyszywania :)
OdpowiedzUsuń