> Mulinowanie i inne wariactwa: lutego 2016

poniedziałek, 29 lutego 2016

Koń (1)

Z Zofią nadal się zapoznajemy, chociaż nie mam zbyt wiele czasu ostatnio - bardzo burzliwy okres nastał w moim życiu, a właściwie to był burzliwy tydzień po prostu. Dziękuję serdecznie wszystkim za doping w nauce opanowania tejże Pani :) Póki co, uczę się stawiać prosto ścieg prosty :)
Oprócz bojów z maszyną, oczywiście stawiam krzyżyki w koniu. Za mną pierwsza cała strona. Przyznam szczerze: ciężko mi się haftuje tego konia. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Chociaż! Dobrze, że mnie nie podkusiło do haftowania na jasnej Aidzie. Schemat jest rozpisany na jasny materiał, a zatem obejmuje wszystkie czarne krzyżyki, co w schemacie określone jest poprzez zamalowany na czarno kwadracik. Tyle tych czarnych kwadracików jest, że jakbym nadal była taka niedouczona jak wcześniej, to bym siedziała nad tym koniem i płakała. I stawiała te czarne krzyżyki. Na szczęście doświadczenie (o jak dobrze już je mieć) podpowiedziało mi; czarna kanwa będzie dobra. No i tym sposobem nie stawiam setek (a właściwie 12 637 krzyżyków) krzyżyków w kolorze czarnym. W każdym razie; koń się robi. Za jakiś  (dłuugi) czas zacznie dumnie pozować na czarnej kanwie. A oto wspaniała grzywa, a raczej jej kawałek:





Ponadto zapisałam się na Candy do Szarlotki. Zapraszam wszystkich do wspólnego świętowania trzecich urodzin Jej bloga. Banerek do zabawy, zamieszczony jest oczywiście w pasku bocznym.
Pozdrawiam serdecznie!

środa, 24 lutego 2016

Zofia

A więc tak: Zofia to moja nowa koleżanka. Zofia ma dużą rodzinę i pochodzi z Łucznika. Jest elegancka, wiosenna i mam nadzieję szybko się z nią zaprzyjaźnić. Zofia to maszyna do szycia, a mówiąc dokładniej - to prezent, który dostałam od brata z okazji zbliżających się wielkimi (!) krokami moich urodzin. Zofia zawitała do mnie w poniedziałek i póki co poznajemy się.
Odkąd zajęłam się haftem, weszłam w świat rękodzieła, podziwiałam osoby szyjące patchworki, potrafiące stworzyć piękną torbę i w ogóle. Sama osobiście o szyciu wiem Wielkie Nic. Wiem, że szyje się na maszynie i że do maszyny jest potrzebny pedał i nici, no i igła. To cała moja wiedza. Jak widzicie posiadam szeroką wiedzę na temat szycia, a więc weszłam w posiadanie maszyny, aby tą wiedzę wprowadzić w czyn. Zatem od poniedziałku robię Wielkie Nic na Zofii.
A tak na serio, to naprawdę nie wiem nic o szyciu (czegokolwiek), nie mam pojęcia bladego jak używać maszyny, no i nie ma mi kto tego wytłumaczyć, pokazać. Ale! Od poniedziałku siedzę nad maszyną, siedzę w Internecie (o to jest kopalnia wiedzy!) i zawzięłam się, aby nauczyć się szyć cokolwiek (w domyśle dojść do poziomu patchworku). Mam nadzieję, że się w końcu nauczę. A oto Zofia:




Poza Zofią, oczywiście nadal stawiam namiętnie krzyżyki. Tym razem na tapecie (a raczej tamborku) jest koń. Ponadto, w Afrykance stawiam trochę krzyżyków, no i przygotowałam się do SALu. Ale o tym wszystkim a w następnym poście. Tak Wam tylko o tym wspominam, żebyście nie myślały, że zapomniałam o krzyżykach :)

***
Ponadto, dziękuję wszystkim za te piękne komentarze, za otuchę i dopingowanie mej skromnej osoby :) Cieszę się, że jakość zdjęć Wam nie przeszkadza, staram się, by były w miarę chociaż dobre.
A co do pytania  Lejdi Ana dotyczącego artykułu, który mam zamiar pisać, to będzie on o ciele jako konstrukcie społecznym w kontekście zastosowań nowoczesnej biotechnologii. Przynajmniej takie jest na razie założenie, że to napiszę (że w ogóle napisze jakiś artykuł :)).
Pozdrawiam Was wszystkich i życzę pogodnego dnia! :)

czwartek, 18 lutego 2016

African Lady (3)

Na tapecie znów jest Afrykanka. Ostatnio najwięcej czasu poświęciłam muszlom, ponieważ chciałam je skończyć jeszcze przed marcem. Niemniej jednak nadal stawiałam w międzyczasie krzyżyki na czarnej, afrykańskiej kanwie. Przyznam szczerze: bardzo przyjemnie wyszywa się ten haft. Mimo czarnej kanwy i mimo wielkiej pracy, którą trzeba jeszcze włożyć, bardzo dobrze wyszywa mi się i ciągle bym to robiła (niestety trzeba jeszcze pracować, studiować, być żoną, itd.). Już nawet nie pamiętam, dlaczego tak złorzeczyłam na ten haft na samym początku.
Wyłania się powoli kaptur, który jest dość czasochłonny ze względu na szereg odcieni niebieskiego. Poza tym miałam mały poślizg, gdyż pomyliłam symbole w hafcie.  Pomyliły mi się, bo były bardzo podobne - dwa kwadraciki na pół zamalowane, tylko w inny sposób. Symbole podobne, kolory natomiast nie, gdyż jeden to niebieski odcień, a drugi bardziej bordowy, więc nijak nie dało się ukryć tej pomyłki i trzeba było pruć. Teraz już dokładniej przyglądam się tym malutkim symbolom, coby znów nie musieć kląć, płakać i pruć. A tak prezentują się zrobione postępy:

Tak to ostatnio wyglądało

Obecny stan haftu

Trochę zbliżenia

Rzut na całość

Niestety jakość zdjęć jest dość średnia. Nie wiem, dlaczego, ale kanwa wygląda tak, jakby miała odcienie brązu, a sam haft daje odblask światła, co powoduje, że rozmazuje się trochę miejsce haftu. Już na wszystkie znane mi sposoby próbowałam poprawić jakość tych zdjęć, niestety nie udało mi się. Fakt, mało znam się na robieniu zdjęć i ich obróbce, choć mało to i tak dużo powiedziane. Dlatego przepraszam wszystkich Czytelników za takową jakość (a właściwie jakości brak).
Jak widać na powyższych zdjęciach od ostatniego razu przybyło krzyżyków, ale i czasu dużo minęło. Niemniej jednak, uwielbiam ten haft :) A teraz uciekam pisać konspekt artykułu naukowego, a później zmierzę się z przygotowaniami na SAL i do konia oraz zrobię porządek w mulinach.
Życzę wszystkim udanego dnia!

poniedziałek, 15 lutego 2016

Muszle zostały zanurzone w ramce :)

Skończyłam muszle. Ciężko było: te wszystkie półkrzyżyki (każdy inny), backstitche (każdy inny kolor i inna grubość) oraz french knoty (podobna historia, jak z backstitchami) wymęczyły mnie niemiłosiernie! Zero litości dla mnie miały muszle i firma Dimensions. Liczyłam na mały, prosty, szybki hafcik, a dostałam wszakże mały, ale zdecydowanie skomplikowany haft, który wystawił moją cierpliwość i umiejętności na próbę. Cierpliwości mi starczyło, natomiast trochę gorzej z umiejętnościami - tutaj trochę ich zabrakło. Nie jest idealnie ze wzorem, a niektóre miejsca wyglądają, jak po tornadzie, ale skończyłam, nie poddałam się! 
Przyznam szczerze bardzo dużym minusem tego zestawu (zakupionego - czas na reklamę i lokowanie produktu - w sklepie Home & Craft) jest schemat graficzny! Jest on tak kolorowy, że ciężko się połapać, gdzie jesteśmy, co haftujemy i co dalej! Dla mnie schemat zdecydowanie nieczytelny. Ta nieczytelność powodowała problemy podczas haftowania oraz frustrację, ponieważ często musiałam pruć pewne elementy. Zdecydowane i stanowcze NIE, dla tego typu schematów. A tak wygląda schemat muszli Dimensions:


Co o nim myślicie? Też macie takie doświadczenia z zestawami Dimensions?
Ponadto zrezygnowałam z części konturów, a właściwie z konturów ze środka rozgwiazdy. We wzorze pokazane jest, że mają być białe backstitche, pokrywające środek rozgwiazdy. Wyhaftowałam je, ale nie pasowało mi to jakoś, a moją decyzję o pruciu utwierdził mój mąż, który jak zobaczył rozgwiazdę, skrzywił się i powiedział: weź to zmień. No więc co było robić? Wzięłam i wyprułam. Muszle wyhaftowane idealnie ze wzorem wyglądają tak:

A teraz zaprezentuję Wam to, jak się prezentują skończone muszle oraz podam Wam garść informacji technicznych:

Przed konturami i frenchknotami









Wzór: Dimensions Złota kolekcja - Seashell Treasures
Tkanina: Aida 18Ct w kolorze kości słoniowej
Mulina: Dimensiosn, 28 kolorów
Ramka: zakupiona w Pepco

Tak oto prezentują się muszle zatopione w pepcowej ramce :) Zawisną dzisiaj pod Gejszą :) A teraz zmykam do pracy, miłego popołudnia Wam życzę!

PS. Oprawiłam również sówkę:

Wzór: Kram z robótkami 2/2015
Tkanina: Aida 14 Ct, biała
Mulina; Ariadna, 7 kolorów
Ramka: zakupiona w Mrówce

No teraz już naprawdę uciekam do pracy!

środa, 10 lutego 2016

Półkrzyżykowe szaleństwo

To nie jest tak, że nic nie robię i dlatego nie piszę. Nie piszę, ponieważ cały czas coś się dzieje, a poza tym nie ma światła na ładne zdjęcia, co powoduje moją frustrację. Działam ostro w muszlach, aby je skończyć jak najszybciej i zacząć wyszywać konia. Dodatkowym motywatorem jest dzisiejszy mail ze wzorem na SAL - Twisted Band Sampler. Już nie mogę doczekać się końca muszli i nowych projektów. Tym bardziej, że półkrzyżyki to dla mnie katorga: tutaj jeden półkrzyżyk, tam dwa półkrzyżyki, tu cztery i każdy w innym kolorze - koszmar! Mam nadzieję, szybko je skończyć, zrobić kontury i inne rzeczy i je oprawić i podziwiać. Bo wyszywanie jest jednak męczące - nie zdawałam sobie sprawy, że taki mały wzorek może powodować tyle problemów. Fakt, że już widać pierwsze efekty tych różnych zabiegów - muszle zaczynają prezentować się coraz bardziej okazale - jednak ten wzorek to wyzwanie. Ale koniec gadania, czas na oglądanie:


 



No to tyle postępów w muszlach. Również w Afrykance zostały postawione krzyżyki, ale postępy pokażę w następnym poście, a teraz lecę wyszywać dalej :)

wtorek, 2 lutego 2016

Z innej beczki

Dzisiaj z innej beczki. Chciałam trochę złapać oddechu od muszli i Afrykanki oraz od nowości, których jeszcze nie zaczęłam, a na które się przygotowuję. Z tego też względu wyhaftowałam malutką sówkę, której wzór miałam z jednego z numerów Kram z robótkami. Sówka powstała z myślą o mojej przyjaciółce, która jak tylko zobaczyła to maleństwo, stwierdziła, że bardzo chce takie. Jednak zaznaczyła, że w kolorze to ona jej nie chce. Chce ją czarno-szarą. Prośba padła jeszcze wiosną tamtego roku - mnie jakoś nigdy po drodze z tą sówką nie było. Jednak zbliżają się jej urodziny w marcu, więc pomyślałam - a co tam. Fakt, nie byłam przekonana do szarości, jednak po wyhaftowaniu jestem zadowolona :) A oto maleństwo:



Ponadto zakupiłam, również muliny do konia i przyznam szczerze: dziwią mnie te kolory - tyle niebieskiego, że aż dziw. No ale będziemy haftować, będziemy widzieć, co to rośnie :) Mam nadzieję, że urośnie piękny rumak.


Dodatkowo zakupiłam również pudełko z bobinkami na muliny - uwielbiam porządek i nawinięte muliny na bobinkę - oraz Cross Stitch Collection z pięknym ślubnym samplerem. Zakochałam się w nim, a że owa przyjaciółka od sówki, ma w tym roku ślub, długo szukałam ładnego wzoru na prezent, aż trafiłam (a właściwie trafiła mnie strzała amora w samo serce).


 

 No to tyle z nowych nowości. Uciekam do pracy i do muszli :) Życzę wszystkim miłego dnia!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...