Kończy się rok, a to sprzyja wszelkim podsumowaniom, tego co się zrobiło, tego, czego się nie zrobiło i w ogóle wszystkiego. Zatem podsumujmy 2015 rok w kwestii mojego haftowania. Właściwie to pierwsze takie podsumowanie, gdyż zaledwie od roku haftuję/interesuję się rękodziełem oraz nie tak dawno przecież niniejszy blog powstał.
Jeżeli chodzi o zakończone hafty inne rzeczy, to jest tego zasadniczo niewiele. Wynika to z braku wprawy, z braku doświadczenia i z tego, że dla mnie to ciągły proces uczenia się, poznawania nowych rzeczy. Wśród niewielkiej liczby znalazły się: Nefretete, serce na igielniku, Jan Paweł II, nieszczęsne słoneczniki, mini kartka oraz kilka bombek wykonanych metodą Kanzashi.
Ponadto w mijającym już roku odkryłam wielki błąd, który popełniałam przez praktycznie cały rok! Odkrycie tego błędu zrewolucjonizowało moje haftowanie! O błędzie tym pisałam tutaj.
Jeżeli chodzi o sam blog, to pomysł narodził się, czytając Wasze wspaniałe blogi. W końcu i ja zapragnęłam posiadać swój mały kącik w blogosferze, w którym będę mogła rozprawiać poematy o rękodziele :)
Na Nowy Rok nie mam dużo planów. Niestety sama nie posiadam jeszcze rozwiniętych umiejętności, ani krzty wprawy w stawianiu krzyżyków, czy robieniu innych cudów. Z tego względu plany są generalnie nikłe (choć marzenia ogromne ;)).
Bardzo chciałam skończyć moją Gejszę, co niestety nie udało mi się. Wprawdzie brakuje kilkunastu krzyżyków i kilku backsticthów, ale brak dostępności muliny Madeira w stacjonarnych sklepach, ograniczone fundusze oraz doktorat, skutecznie uniemożliwiły mi dokończenie tej piękności.
Cóż jeszcze można napisać na koniec tego roku? Mam nadzieję, że będę coraz lepsza w tym co robię, że mój mały świat haftu będzie niezmiennie rozwijał się i udoskonalał :)
A Wam moi drodzy, życzę dużo szczęścia, radości i samych powodów do uśmiechu w Nowym 2016 Roku. Ponadto pragnę życzyć Wam, aby wszystkie Wasze plany i marzenia zostały zrealizowane w nadchodzącym wielkimi krokami roku :)