Piękna Afrykanka na czarnej kanwie powstaje powoli. Nie miałam pomysłu na zaznaczenie punktów orientacyjnych na kanwie. Na białej kanwie zaznaczam na górze mazakiem kolejne dziesiątki, natomiast na czarnej kanwie niebieskiego mazaka nie będzie przecież widać. Podpatrując bloga Chagi, zobaczyłam, że używa ona nici żyłkowych do oznaczenia kanwy. Zatem zamówiłam sobie białe i czarne nici żyłkowe, które przyszły owszem, tylko... bardzo cienkie, wręcz jak mgiełka. Nie widać tak cienkiej nici żyłkowej na kanwie, zatem zostałam znowu bez oznaczeń. Ale na szczęście mój mózg czasami pracuje, więc wpadłam na pomysł, że zamiast nici użyję kawałka muliny (a właściwie nie wiem co to jest, ponieważ dostałam od sąsiadki worek starych mulin Ariadna i jakiś zagranicznych nici). No i zabrałam się za oznaczanie kolejnych dziesiątek i tu zaczęły się schody. Siedziałam i płakałam, bo nie widziałam oczek, myliłam się i musiałam co chwile zaczynać od nowa. Zajęło mi to całą niedzielę! W końcu udało się, kanwa oznaczona. Chociaż ręki nie dam sobie uciąć, że nie ma tam żadnego błędu.
Widząc, jak oznaczanie bardzo źle mi szło, pomyślałam, iż nie dam rady wyhaftować tej Afrykanki. Porwała się głupia baba z motyką na słońce i umrze z pragnienia i przemęczenia. Dlatego bardzo długo nie nakładałam tej kanwy na tamborek - nie chciałam się rozczarować. Mąż mnie jednak podpuścił no i zaczęłam. I... o wielkie me zdziwienie! Nie ma tragedii! Fakt, czasami oczek nie widać, czarna kanwa nie jest prosta w obsłudze, ale krzyżyki się stawiają i wcale nie jest tak bardzo trudno, jak mi się wydawało. Nie ma wszakże ich wiele, ponieważ czasu ostatnio jak na lekarstwo - praca, egzaminy na studiach - ale parę godzin udało mi się wygospodarować i pierwsze krzyżyki dumnie się już prezentują. Przyznam - krzyżyki wychodzą malutkie, ponieważ kanwa to 16 Ct - ale bardzo ładne. Ponadto sam haft będzie duży - największy jaki haftowałam do tej pory. Sam schemat ma 16 stron.
Patrząc na to wszystko, cieszę się, że nie odbiło mi (a był taki pomysł) i nie wykorzystałam 18 Ct - chyba bym nie dała rady. Nie mniej jednak - Afrykanka zaczęta, muszle się robią a ja jestem zadowolona :)
Pomalutku dasz radę, nie poddawaj się:)
OdpowiedzUsuńJa tylko raz wyszywałam na czarnej kanwie papieża i też byłam zniechęcona i powiedziałam sobie nigdy więcej.
Pozdrawiam niedzielne:)
Nie poddaję się, za bardzo mi się podoba Afrykanka :)
UsuńAle masz rację, czarna kanwa zniechęca.
Również pozdrawiam serdecznie :)
Nigdy jeszcze czarnej kanwy nie mialam w reku... Haftowanie musi byc koszmarem :D powodzenia i wytrwalosci!
OdpowiedzUsuńLekko nie jest :)
UsuńDziękuję :)
powodzenia :) piekny haft :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNigdy nie miałam do czynienia z czarną kanwą i widzę że tak szybko po nią nie sięgnę, podziwiam że zdecydowałaś się na niej haftować
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam nigdy z nią styczności, jednak jak to mówią: serce nie sługa, a Afrykanka ukradła me serducho :)
UsuńPodziwiam Cię za tę czarną kanwę, moje oczy na pewno po kilku xxx powiedziałyby "dość"!!! :))))
OdpowiedzUsuńTrzymam zatem kciuki i życzę wytrwałości, wzór piękny wybrałaś:)
Pozdrawiam ciepło:)
Nie wiedziałam na co się porywam - więc nie ma co podziwiać ;)
UsuńDziękuję za doping i również pozdrawiam! :)
Czarnej kanwie mówię NIE bo oczy by mi wypadły. :-)
OdpowiedzUsuńCzarnej kanwie mówię NIE bo oczy by mi wypadły. :-)
OdpowiedzUsuńNa czarnej kanwie można wykorzystać sposób krańcowych, zwykle mydło, którym rysujemy kratki. Zawsze można je poprawić i nie będzie problemu z ich życiem. Można też wykorzystać zwykła nic szwalnicza.
OdpowiedzUsuń