> Mulinowanie i inne wariactwa: lutego 2017

poniedziałek, 27 lutego 2017

TUSAL - Luty 2017 rok

Witajcie Kochani! 
Wiem! Wczoraj był nów i większość z Was już pokazała swoje wypełnione, ozdobione słoiczki. Swoją drogą trochę pooglądałam Wasze cudowne słoiki i tak zerkałam na nie z zazdrością. Mój tak cudnie się nie prezentuje. Ale! Jako nowicjusz tusalowy daję sobie rozgrzeszenie! 
Co do rozgrzeszenia, mam nadzieję, że jeden dzień poślizgu w pokazaniu słoika nie jest wielką zbrodnią. Naprawdę miałam wielkie chęci do napisania tego posta wczoraj. Ale! Pokonała mnie słabość własnego organizmu i właściwie cały dzień przeleżałam w łóżku. Dlatego przybiegam do Was dopiero dzisiaj. Pełna energii z nową, lutową odsłoną słoiczka:
Słoiczek tym razem wylądował na mojej komodzie w sypialni. Tam się miło zadomowił, zatem i tam była sesja słoiczkowo-tusalowa. Jak sami widzicie, coś tam go dokarmiłam przez ten miesiąc. Wszakże coś się dłubie cały czas, mniej lub więcej :)

***
Dziękuję za wszystkie "ochy" i "achy" na temat kartek. Trochę się nawet zawstydziłam i spłonęłam rumieńcem czytając Wasze komentarze! W każdym razie przygoda kartkowa, a w ogóle scrapowa na pewno się szybko nie skończy.
Witam wśród domowników Beatę Lasiuk, rozgość się, usiądź wygodnie gdzieś, gdzie jest miejsce i baw się dobrze!
A wszystkim życzę pięknego tygodnia. Pełnego promieni słonecznych i mnóstwa uśmiechów! :)

piątek, 24 lutego 2017

Kartkowo

Witam Was Kochani!
Mimo, że za oknem średnia pogoda - pochmurno i strasznie wieje - to Wena coś tam się rozkręciła. A to znak, że może wiosna jednak nadchodzi :)
Ostatnio się trochę zakartkowałam. A więc powstało kilka kartek, ale dzisiaj mogę zaprezentować jedynie dwie z nich. Reszta to tajemnica, póki co :)
W każdym razie ostatnio moja koleżanka ze studiów miała urodziny, a więc to jedyna taka okazja, żeby rozłożyć stanowisko scrapowe i coś podziałać. Wyszła z tego dość zgrabna kartka:
Poza tym, jakiś czas temu moja sąsiadka poprosiła mnie o zrobienie kartki na 80te urodziny. Zgodziłam się. Ale! Zrobienie tej kartki nastręczyło mi problemów i przyznam szczerze do tej pory nie jestem z końcowego efektu zadowolona. Niemniej jednak mam nadzieję, że samej solenizantce się spodoba :)
Fakt, robiłam ją już dość późno i była to ostatnia kartka na liście. Więc może i Wena trochę się zlisiła. W każdym razie zaczynam coraz bardziej czuć to kartkowanie. Jak to mówią: trening czyni mistrza przecież! :)
Poza tym muszę się pochwalić, a raczej pokazać Wam, że wspaniali ludzie istnieją. Pewnego dnia zapukał do mnie listonosz z przesyłką od kochanej Agatki! Wariatka wspaniała zrobiła mi przemiłą niespodziankę przesyłając mnóstwo pięknych kolorów muliny oraz całą masę przydasi:
I jak tu nie kochać ludzi? No jak? Powiem Wam, że zawsze, za każdym razem, niezmiernie się wzruszam na takie gesty. Dodaje to wiary w ludzi i dobroć! Dziękuję Ci Kochana jeszcze raz z całego serducha mojego! :*

***
A Wam Kochani, dziękuję za wszystkie komentarze dotyczącego małego Kolesia Gnoma. Wszystkie ochy i achy przekazałam mu, a on obiecał, że wiosna w końcu do nas zawita :)
Pozdrawiam wszystkich, ślę moc uścisków i życzę udanego, spokojnego i kreatywnego weekendu! :)

poniedziałek, 20 lutego 2017

A my z Gnomikiem wyczekujemy wiosny!

Witajcie! 
Znów do Was przychodzę, żeby nie było, że zaniedbuję. Chociaż dzisiaj przychodzę tylko na chwilę i właściwie z niczym ani nowym, ani spektakularnym. Jakiś czas temu w ramach testów dla Coricamo, wyhaftowałam Wiosennego Gnomika. Mam nadzieję, że pamiętacie mojego przesympatycznego koleżkę. Jeżeli nie, odsyłam po więcej o nim, o tutaj. 
W każdym razie, jako, że Gnomek sobie leżał bezczynnie, a pewna mała dziewczynka potrzebuje ozdoby do pokoju, stwierdziłam, że czas na oprawienie Gnomka i wysłanie go w świat. Zanim jednak sobie poszedł, to oboje spragnieni promieni słonecznych, wybraliśmy się na poszukiwania wiosny:
 
Gnomuś w nowiutkiej oprawie bardzo dokładnie przeszperał okolice i nawet udało się mu znaleźć słońce. Dzisiaj za oknem również piękna pogoda, więc może Gnomuś przez wyjazdem spełnił moje marzenie i znalazł tę Wiosnę! Oby!
 
***
Dziękuję za komentarze pełne zachwytu pod adresem Afrykanki. Cieszę się, że podoba się Wam ona, tak jak i mnie :) Poza tym wśród obserwatorów zagościły nowe osoby, zatem witam serdecznie wszystkich w moich skromnych progach! Życzę Wam wszystkim dużo słońca, weny i radości w tym tygodniu! Pozdrawiam! :)


środa, 15 lutego 2017

African Lady (10)

Witajcie w tę słoneczną na Podkarpaciu środę!
Wiem! Wiem! Daję ciała ostatnio. Nie dość, że rzadko odwiedzam Wasze blogi, to jeszcze mało co publikuję. Nie ma na to wymówek! Bo niby mogłabym powiedzieć: dużo pracy i obowiązków, mniej energii i sił, trochę wywrócona rzeczywistość do góry nogami. Ale! Nic nic mnie nie usprawiedliwia! Dlatego mam nadzieję, że szybko się poprawię. Więcej będę mieć czasu i chęci, to więcej będę i tworzyć, i z Wami się tym dzielić. Póki co na tamborkach raptem dwa hafty: Afrykanka i Fuksje. Dwa priorytety. Z czego jeden dla mnie, drugi dla mamy. Jeden nie ma terminu (jedynie serducho krzyczy skończ wreszcie!), a drugi ma termin do kwietnia, a zatem niewiele. Ale! W planach trochę scrapowania - albumy i kartki. Także poprawię się, na pewno!
Dzisiaj przychodzę do Was z Afrykanką. To już 10 odsłona! Ostatnie spotkanie z afrykańską pięknością było końcem listopada. Dzisiaj mamy połowę lutego. A więc pewnie oczekujecie niezwykłych postępów i tego, że Wam powiem: zbliżamy się do finału. Rozczaruję Was! Ani nie ma niezwykłych postępów, ani nie zbliżamy się do finału. Za to z jednej strony dobiłam do samego dołu, a więc widać mniej więcej rozmiar haftu. Widać również, jak wiele mi zostało. Widać też te wszystkie piękne barwy oraz to, że będzie piękna. Jestem w niej zakochana i naprawdę chciałabym ją skończyć. Jednak zostało mi jakieś 5 stron, no może trochę więcej. A więc połowa jednak za nami :) W każdym razie, tak było końcem listopada:
A tak jest obecnie:

Jak widzicie chusta rośnie z każdym krzyżykiem. Teraz tak się zastanawiam, czy jak ją skończę nie oddać jej do ramiarza. No nie wiem, zastanowię się, bo jednak może sama sobie ją oprawię. To jeszcze trochę do podjęcia decyzji. W każdym razie coś się dzieje.
W Magicznych też coś się dzieje. Fuksje są zdecydowanie mniejsze niż Afrykanka, ale i też mam termin, który nieubłaganie się zbliża. Także dopóki nie skończę Fuksji na tamborku nie pokaże się nic nowego. Mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie monotonię haftów :)

***
Dziękuję za liczne komentarze, emaile, odwiedziny! Dziękuję, że jesteście, doradzacie, pomagacie, wspieracie. Świat z Wami jest piękniejszy! Miłego dnia! :)

wtorek, 7 lutego 2017

Wiosenne Candy u Kasi

Kochani!
Dzisiaj zapraszam Was na Wiosenne Candy u Kasi. A oto banerek:
I odpowiedzi na pytania: 
1. Na jakiej kanwie najchętniej wyszywasz?
Moja ulubiona wielkość kanwy to 16Ct bądź 18Ct. Kolor czarny. A tak naprawdę kolor jest nieistotny :)
2. Jaką muliną najchętniej wyszywasz?
Zdecydowanie moim faworytem jest DMC. Lubię też Madeira, a na samym końcu ląduje Ariadna.
3. Jakimi technikami oprócz haftu się zajmujesz? 
Oprócz haftu, coś tam działam scrapowo, a więc jakieś kartki, jakieś albumy, jakieś exploding boxy :)
 
Zapraszam wszystkich na bloga do Kasi i do wzięcia udziału w zabawie. Zapisy trwają do 20 marca 2017 roku  :)

poniedziałek, 6 lutego 2017

Magiczne Fuksje (2)

Witajcie! Coś mnie tutaj nie ma. Nie to, że nie chcę. Nie to, że nie mogę. Brak natchnienia. Ale! Powoli sprawy się normują w życiu prywatnym, więc i łatwiej mi sięgnąć po igłę. Coś tam ruszyłam i w fuksjach, i w Afrykance. Kilka krzyżyków do przodu.
Dzisiaj przychodzę do Was z fuksjami. Wprawdzie powinnam teraz siedzieć i pisać niezmiernie "ważny" esej, niezwykle "interesujący" szkic artykuły oraz organizować nadzwyczaj "ciekawy" teren do badań. Ale! Jestem tutaj z Wami i piszę o fuksjach. Pracy naukowej mam tyle, że na pewno sama nie zniknie i niestety sobie nie pójdzie. Dlatego stwierdziłam, że zacznę ten tydzień od posta. A co!
Przyznaję, że fuksje jakoś ciężko mi idą. Nie wiem, czy znów mam syndrom "na prezent", czy to kwestia wzoru kwiatów, za którymi specjalnie nie przepadam. Chociaż nie jest źle. A przynajmniej nie tak źle jak z Lancelotem w tamtym roku :)
W każdym razie haftuję Ariadną. Haft chciałam zacząć od razu, bo kwiecień za pasem, bo jak to jeszcze czekać, a funduszy na DMC nie miałam. No i tutaj takie moje spostrzeżenie: widzę różnicę między tymi dwoma firmami. Pewnie większość z Was nie ma takich odczuć. Ale mnie zdecydowanie lepiej haftuje się jednak DMC. Mam wrażenie, że kolory w Ariadnie są zdecydowanie bledsze, uboższe. Poza tym nitka częściej mi się plącze, niż w DMC. Może to tylko moje wymysły, ale tak czuję. Nie zmienia to jednak faktu, że Ariadna zdecydowanie bije cenowo na głowę DMC. Nie jest zła, jest inna po prostu. Ale! Dość tego wywodu! Czas zobaczyć kilka krzyżyków w fuksjach. A tak było ostatnio:
I tak obecnie:
 
 
Jak widzicie już jest kilka listków i zarys jednego z kwiatków. Także mimo ostatniego braku natchnienia, jednak coś się dzieje :) Może (nadal żyję nadzieją) zdążę do kwietnia. 

***
Kochani dziękuję za wszystkie miłe słowa jeżeli chodzi o słoiczek :) Witam wszystkich nowych obserwatorów. Jeszcze trochę i się Wam ciasno zrobi. Ale! Zapraszam serdecznie, fajnie, że jesteście,  że się pojawiacie :)
Życzę Wam kreatywnego tygodnia!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...